Kategorie

Instagram

Najczęściej otwierane

„Im więcej potu na treningu, tym mniej krwi na polu walki” powiedział Leonidas do swojego syna w filmie „300”. Z prowadzeniem samochodu bywa podobnie. Po trzech intensywnych szkoleniach, jakie odbyłam ostatnimi czasy na różnych torach, sądziłam, że krwawić już raczej nie będę. Aby się o tym przekonać, wsiadłam na dość trudnego konia. I mocno się rozczarowałam. Zapraszam na tor Modlin.

W przeciągu ostatnich 4 miesięcy wspięłam się na motoryzacyjne Kilimandżaro. Zostałam bowiem zaproszona na Porsche Driving Experience aby chwilę potem odbyć dwudniowe, zaawansowane szkolenie ufundowane przez AMG Driving Academy.  Chrzest bojowy, zarówno w jednym jak również i w drugim przypadku, przeszłam na świeżutkim torze Silesia Ring w Kamieniu Śląskim. A na deser  Jaguar Polska zaserwował mi jednodniowe szaleństwo na torze w Radomiu. „Chyba to ogarniam” – powiedziałam. „Sprawdzimy” – odrzekł mój przyjaciel. Po czym zawiesił poprzeczkę. Przyznaję, wysoko.

Mitsubishi EVO – zawodnik mocno uzbrojony

Na weryfikację moich umiejętności wyprowadził bowiem z garażu Mitsubishi Lancer Evolution X GSR z 2012 roku. Samochód miał zwiększoną moc do 400 KM a maksymalny moment obrotowy wynosił 580 Nm. To egzemplarz, który miał służyć do twardej gry, dlatego też Marcin zadbał również o dolot i wydech 3,5 cala AMS, metalową pompę sprzęgła Ralliart, wzmocnione sprzęgło ATC i obniżone o 3 cm zawieszenie na sprężynach Eibach, o rajdowej, aramidowej osłonie silnika nie wspominając. Ta ostatnia jest równie obowiązkowa, co koła. Bo chroni to, co najcenniejsze.  Jeżeli nie macie pojęcia, o czym mówię, to podpowiem: jest grubo. Manualna skrzynia biegów pracy za kierownicą jedynie dorzuca a  na całą armię elektronicznych asystentów również nie ma co liczyć. Jest samochód, kierowca i jego umiejętności. Koniec obsady.

Na pole bitwy został wybrany tor Modlin. Nie będę pudrować faktów i rzeczywistości: taka decyzja została podjęta ze względu na niedużą odległość dzielącą ten obiekt od Warszawy. Na miejscu przywitała nas mieszanka wybuchowa. Mitsubishi Evo miało wyraźną, liczebną przewagę, ale nie zabrakło też m.in. nowego BMW M2, BMW serii 5, Lexusa, Mercedesa. Wszyscy przyjechali zmierzyć się z samym sobą. Krótka odprawa, omówienie zasad, szybkie badanie techniczne i ogień!

Brutalne zderzenie z rzeczywistością

Mój entuzjazm opadł już po pierwszym okrążeniu. Dotarło do mnie, że Mitsubishi Evo (popularnie nazywany również „miśkiem”) to samochód trudny, ale tor jeszcze trudniejszy. Zakręty były równie ciasne, co sukienka ze studniówki, w dodatku bardzo blisko siebie. Chcąc zobrazować całą sytuację nie pomylę się, jeżeli powiem, że tor przypominał foremkę do świątecznych wypieków w kształcie gwiazdki. Jeżeli do tego dorzucić masę któregokolwiek, obecnego tam samochodu, to katastrofa układu hamulcowego gotowa. Zresztą po kolejnym, nieco ostrzejszym okrążeniu, pedał co niektórym w końcu wpadł w podłogę. To znak, że układ hamulcowy wyzionął ducha i dla tych panów było po zawodach. O czym nie wolno zapominać w takiej sytuacji? Aby nigdy nie wyłączać silnika i przez kilka minut poturlać się gdzieś na poboczu. Tak ostudzimy  hamulce. W przeciwnym wypadku po prostu się zapieką.

Gorzkie podsumowanie

Nasze Mitsubishi Evo posiadało wentylowane tarcze, klocki Ferodo DS 2500 oraz płyn hamulcowy Motul 660. W efekcie tego tor Modlin nie był w stanie nam podskoczyć.  Podczas ostatnich dwóch okrążeń wstydu już nie było chociaż biceps, od kręcenia kółkiem i mielenia biegów, miałam jak zawodowy bramkarz na dyskotece. Pod czujnym okiem Marcina zrobiłam postępy ratując swój kobiecy honor. Mistrz kolejną lekcję obiecał mi już w prawdziwej rajdówce wyposażonej w klatkę.

Czy pojechałabym po raz drugi? Oczywiście, w końcu bierzemy życie za rogi, dlaczego nie brać też swoich umiejętności? Ale dziś już wiem, że przygodę z torem warto zaczynać od nieco niżej ligi, niż samochody na grube miliony. Bo jak pojedziesz tego typu wyczynowcem, to pojedziesz już wszystkim.

Tekst: Anna Nazarowicz

    Leave Your Comment

    Your email address will not be published.*