Kategorie

Instagram

Najczęściej otwierane

Rolls-Royce Polska

Jest tak duży, że niemal każda ulica, którą nim odwiedzisz, robi się jednokierunkowa. Jest tak dostojny, że otoczenie wokół niego zamiera. Prowadząc go rozumiesz, że dyskrecja nie istnieje, a parkując zaczynasz wierzyć w cuda. Teoretycznie Rolls-Royce Cullinan to samochód – ma silnik, fotele, nadwozie i koła. Ale w praktyce zaklinasz rzeczywistość. Miałam okazję się o tym przekonać.

To samochody równie rozpoznawalne, co słodka Coca Cola. Na początku poruszały się nimi tylko te najbardziej wpływowe lub koronowane głowy. Ale w latach 60-tych Rolls-Royce zaczął się cieszyć również ogromną sympatią największych osobistości ze świata muzyki, filmu oraz biznesu.

Dziś Rolls-Royce swoich zwolenników ma niemal w każdej szerokości geograficznej. Kto raz miał okazję zasiąść w jego wnętrzu, ten wie czym to smakuje. A smakuje przede wszystkim luksusem. I najnowsze dzieło, Rolls-Royce Cullinan, jest tego najlepszym przykładem. Stając z nim oko w oko nawet największy chojrak traci pewność siebie. To za sprawą potężnych gabarytów. Cullinan to 5341 mm długości, 1835 mm wysokości oraz 2164 mm szerokości. Jednym słowem twierdza na kołach. Biorąc pod uwagę powyższe cyferki nikogo już nie zdziwi fakt, że masa tego tankowca to 2,5 tony. Zrobiłam głęboki wdech i wydech, po czym wskoczyłam do środka.

Najgrubsze szyby na rynku i ponad 100 kg materiałów izolujących

Kabina pasażerska stanowi unikalną kompozycję tego, co najlepsze: skóry, drewna oraz aluminium. Całość to ręczna robota. Gdzie zatem okiem nie rzucić każdy, nawet najmniejszy detal po prostu dech zapiera. Dywaniki są tak grube i mięsiste, że czuję jak się w nich zapadam. Skóra, niczym cera Królewny Śnieżki, jest wręcz śnieżnobiała. Brawa również za fotele z opcją masażu. Niby nic nowego, ale tak rozbudowanej opcji jeszcze nigdy nie widziałam. Zanim ruszę, wystarczy widok przez przednią szybę, abym poczuła respekt. Maska jest bowiem tak długa, że zdaje się nie mieć końca. Na szczęście ma, konkretnie w tym miejscu, z którego po uruchomieniu silnika wysuwa się figurka Flying Lady – symbol marki Rolls-Royce. Zamykam drzwi za pomocą przycisku umieszczonego po lewej stronie kierownicy. Uśmiecham się bo jeszcze nie wiem, że tego typu udogodnienia to dopiero początek.

Rolls-Royce Polska
Jazda – latający dywan

Wystarczy pokonać kilka kilometrów aby zrozumieć, gdzie tkwi sekret Rolls-Royce Cullinan. W pierwszej kolejności moją uwagę zwraca idealne wyciszenie kabiny pasażerskiej. To zasługa podwójnych szyb oraz ponad 100 kg materiałów służących do izolacji dźwiękowej. Podobno wśród Anglików krąży teoria, że podróżowanie w samochodach Rolls-Royce jest niczym przemówienie w Izbie Lordów: prawie niesłyszalne i trwa w nieskończoność.  I ja tego właśnie chcę: aby nasza przygoda nie miała końca. Nigdy nie umiałam sobie wyobrażić, jak to jest siedzieć na latającym dywanie. Ale teraz już wiem i potwierdzam: doświadczenie, które warto przeżyć. Moja mama po wspólnej przejażdżce do dziś jest wniebowzięta.

Zawieszenie to bez wątpienia bardzo mocna strona Cullinan’a. Ten Goliat jest osadzony na platformie „Architecture of Luxury”, w całości wykonanej z aluminium i stanowiącej prawdziwy popis inżynierów. Odnoszę wrażenie, że płynę nad powierzchnią drogi mimo, że unieść taką „kruszynę” to niełatwe zadanie. Za wprawianie jej w ruch odpowiada potężne, benzynowe serce V12 o pojemności 6,7 litra które generuje moc 563 KM oraz kosmiczny maksymalny moment obrotowy – 850 Nm.  W efekcie tego Rolls-Royce Cullinan rusza  z lekkością kartki papieru, i mimo, że nie przekraczałam 60 km/h, przyjemność z jazdy była przeogromna.

Moc jest tutaj przenoszona na wszystkie cztery koła, ale aby manewrowanie tym samochodem nie uszkodziło trwale układu nerwowego kierowcy, obydwie osie są skrętne. I nie jest to jedynie chwyt marketingowy, a prawdziwe cuda, które mają miejsce kiedy zaczynasz parkować. Co więcej, Cullinan rozpędza się do pierwszej setki  w jedyne 5 sekund.

Kto kupuje tego typu samochód, ten nie interesuje się zbytnio ani zużyciem, ani też ceną paliwa. Ale jak świat światem, niektórzy z Was i tak mnie o to zapytają. Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że to widlaste serducho na każde 100 kilometrów połyka 25 litrów. A przynajmniej taką ilością zaspokoił się Cullinan podczas mojego leniwego snucia się po mieście. Cena testowanego egzemplarza to 1,5 miliona złotych. Na wymarzoną sztukę trzeba poczekać rok. Ale uwierzcie mi, że naprawdę warto.

Rolls-Royce Polska

Tekst: Anna Nazarowicz

Zdjęcia: Robert Korybut Daszkiewicz

Materiał powstał dzięki Rolls-Royce Motor Cars Warsaw

Rolls-Royce Polska
Rolls-Royce Polska

    Leave Your Comment

    Your email address will not be published.*