Kategorie

Instagram

Najczęściej otwierane

…to się nazywa kasa – śpiewała Maryla Rodowicz. Są i tacy, na których znacznie silniej działają samochody. Co finalnie wychodzi na jedno i to samo. Bo z samochodami, które przyspieszają bicie serca,  nierozerwalnie wiążą się pieniądze. Więc załóżmy, że los się do nas uśmiechnął i Totolotek wypłacił nam okrągłą sumkę na coś ładnego z segmentu premium. W którym salonie ją wydać? W tym, w którym stoi Lexus IS.

Dobrym pomysłem jest zajrzeć do Lexusa. Może i zaczynam z grubej rury a zwolennicy niemieckiej motoryzacji  spalą mnie na stosie ale tak, Lexus to samochody luksusowe.  Zresztą historia marki obfituje w sytuacje, które  jednogłośnie to potwierdzają. Moją ulubioną jest ta o sztucznych paznokciach. Otóż podczas prac nad pierwszą generacją Lexusa LS zadaniem jednego z członków zespołu było dopracowanie do perfekcji wszystkich przełączników i przycisków w kabinie. Podczas prób, aby sprawdzić wygodę korzystania z samochodu przez różnych użytkowników, zostały wykorzystane trzy różne zestawy sztucznych paznokci. Zostałam kupiona. Ale dziś mowa o zupełnie innym modelu. A jest nim Lexus IS,

Z Lexus IS spotkałam się po raz pierwszy trzy lata temu. Była to wersja hybrydowa. Zaiskrzyło pomiędzy nami zanim zdążyłam złapać za klamkę. Dziś spotykamy się po raz kolejny. Wprawdzie pod maską znalazła się już zupełnie inna, benzynowa, dwulitrowa turbodoładowana jednostka, ale na szczęście to koniec różnic. Samochód nadal ma ten drapieżny, niepowtarzalny wygląd na widok którego jedni tracą głowę a inni ją odwracają. Szybko zanurzam się w jego wnętrzu.

Wnętrze jak na zamówienie

Czarny kokpit, czarne siedzenia, czarny sufit. Tak powinno wyglądać wnętrze każdego samochodu. Jestem wniebowzięta, mimo że czarno tu jak w piekle. Fotele już na pierwszy rzut oka zdradzają sportowe DNA. Ale w końcu to wersja z pakietem F-Sport. Czyli mój mały Dzień Dziecka. A raczej tydzień, bo właśnie tyle spędziłyśmy w towarzystwie Lexus IS 200t (tak brzmi jego pełne imię). Wieniec kierownicy jest bardzo masywny i leży w dłoniach przyjemnie do tego stopnia, że jak już złapiesz to nie chcesz go puścić. To, do czego można mieć zastrzeżenia, to centralna część konsoli. Czarny kolor i toporny kształt przywodzą na myśl mauzoleum. Ale to jedyna rzecz, do której można się przyczepić. Bo po uruchomieniu silnika zaczyna się magia.

Pierwsze wrażenie – można je zrobić tylko raz

Pierwsze spostrzeżenia? We wnętrzu jest cicho niczym w katedrze. Samochody marki Lexus są naprawdę dobrze wyciszone i to nie są jedynie opowieści z mchu i paproci. Lexus IS 200t posiada napęd na tylną oś ale podczas codziennej jazdy jest to raczej nieodczuwalne. Daje się jednak sprowokować i zrywa przyczepność ale dopiero na mokrej nawierzchni i podczas ostrzejszego ruszania. Zresztą wystarczy jeden dzień za jego kierownicą aby stwierdzić, że wcale nie chcesz go prowadzić w taki sposób. Wolisz rozkoszować się małymi łykami radością z jazdy niż próbować z niego wykrzesać demona sportu. Chociaż Lexus IS 200t nie ma powodów do wstydu bowiem pod maską drzemie stado 245 KM oraz 350 Nm momentu obrotowego. Do tego 8 biegowa, automatyczna skrzynia biegów (pierwotnie opracowana dla wyczynowego RC-F) i chcesz  spędzić resztę życia za kierownicą tego samochodu. Jedynie sztywne zawieszenie daje się we znaki, zwłaszcza na nierównościach, jakimi usiana jest Warszawa. Ale kiedy już uda się nam wyjechać na gładką, i przede wszystkim krętą drogę, to nie pozostaje nic innego, jak tylko zanucić słowa piosenki: „nie liczę godzin i lat, to życie mija nie ja…”.

Czy Lexus IS 200t posiada jakieś wady? Jeżeli już miałabym się ich doszukiwać to jest nią masa samochodu – 1640 kg. I kiedy zaczynam się zastanawiać skąd ta liczba w tak zgrabnym i nie tak znowu dużym, miejskim drapieżniku to wystarczy, że popatrzę na jego zdjęcie. Bo to natychmiast przestaje się liczyć. Możesz mieć naprawdę zły dzień ale wystarczy, że wsiądziesz za jego kierownicę. Pomaga. Wiem bo sprawdziłam.

    Leave Your Comment

    Your email address will not be published.*