Kategorie

Instagram

Najczęściej otwierane

Kiedy pojawia się na ulicy, życie wokół zamiera. Stanowi równie rzadki widok, co nosorożec w Bieszczadach. Ma podwójne serce, dość egzotyczne drzwi a bagażnik połknie jedynie tornister.  Ale po wciśnięciu gazu diabeł wyłazi z każdego zakamarka. Jak żaden inny samochód dostarcza radości garściami nie wymagając od właściciela prywatnej cysterny. Jeżeli masz zatem ciało bardziej giętkie od kalmara to zapraszam cię na przejażdżkę BMW i8.

Mawiamy, że zdjęcia nie oddają rzeczywistego piękna. A najlepszym tego przykładem może być Wielki Kanion. Stając z nim bowiem twarzą w twarz czuć, jak z kolan robi się bita śmietana. Zaś ten, kto helikopterem wzbije się w powietrze, już nigdy nie zechce wracać na ziemię. Ale już ten sam kanion widziany potem na zdjęciach nie sprawi, że drgnie nam choćby powieka. Jeżeli więc BMW i8, widziane na monitorze, już przyspiesza bicie niejednego serca, to co się może wydarzyć po zajęciu miejsca za kierownicą? Dzięki zaproszeniu od BMW Bawaria Motors mogłam się o tym przekonać na własnej skórze.

Jakie jest BMW i8 każdy widzi

Co do samych gabarytów to zdjęcia nie kłamią. Samochód jest bowiem długi, szeroki i sięga mi do pachy. Niczym gekon całym sobą przylega do asfaltu co zresztą ma swoje skutki. A tymi jest nisko zawieszony środek ciężkości oraz w połączeniu z opływowym kształtem, bardzo niski współczynnik oporu powietrza. Dla niektórych zabrzmi to niczym fizyka kwantowa zatem upraszczając: samochód ma rozcinać powietrze niczym brzytwa. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że BMW i8 jest wagi piórkowej. Czary? Niezupełnie. Kabina pasażerska została wykonana z włókna węglowego, rama silnika z aluminium a karoseria, w znacznym stopniu, z tworzywa termoplastycznego. Tyle na zewnątrz.

Jeżeli nie potrafisz się wyginać niczym Ewa Chodakowska ….to lepiej zacznij. Zajmowanie bowiem miejsca w BMW i8 to nic innego, jak umiejętność przeciskania się przez dziurkę od klucza. Po uchyleniu drzwi w iście hollywoodzkim stylu czeka nas krótki aerobik, aby następnie zapaść się w sportowym, aczkolwiek naprawdę wygodnym fotelu. Wnętrze BMW i8 zostało utrzymane w tradycyjnym, bawarskim stylu. Tu zatem sportowy duch miesza się z niemiecką elegancją. BMW zawsze dokłada wszelkich starań, aby kierowca niezależnie od modelu, w którym zasiądzie, mógł się szybko odnaleźć. I w przypadku tego samochodu jest podobnie.

BMW i8 – serca dwa

Opętana emocjami budzę silnik do życia i czekam na ucztę dla uszu. Tymczasem samochód milczy jak głaz. Bo, mimo że jego agresywny wygląd rozbudza ludzką wyobraźnię, to trzeba pamiętać, że to jest hybryda. Pod maską BMW i8 drzemią zatem dwa silniki. Jeden z nich to elektryczny o mocy 131 KM i 320 Nm momentu obrotowego. On pierwszy dochodzi do głosu po naciśnięciu guzika Start. Drugi to jednostka benzynowa TwinPower Turbo o pojemności 1.5 generująca moc 231 KM oraz 320  Nm momentu obrotowego. Kiedy obydwa silniki połączą swoje siły, to uzyskujemy moc 362 KM oraz 570 Nm momentu obrotowego.

Jak to wygląda w rzeczywistości? Fenomenalnie. Po wciśnięciu gazu w podłogę poczułam, czym tak naprawdę jest fizyka a uśmiech wręcz rozlał się na całej moje twarzy. To, co jest godne uwagi to fakt, że na samym silniku elektrycznym ten samochód może jechać do 120 km/h. Dopiero potem do akcji wkracza benzyna. Jeżeli jednak od razu chcemy czuć kopa, jaki dają obydwie jednostki, to wystarczy ustawić tryb Sport. Wtedy BMW i8 zamienia się w plac zabaw dla dorosłych. Z fantazją u kierowców bywa przeróżnie, dlatego też producent zadbał o napęd XDrive na wszystkie cztery koła. Dzięki jego obecności zabawa jest przednia, ale również bezpieczna.

Automatyczna skrzynia – chylę czoła

Jak zawsze chylę czoła dla automatycznej skrzyni biegów która w BMW jest moim oczkiem w głowie. W tym przypadku miałam do czynienia z jej usportowioną odmianą będącą ósmym cudem świata. Nagłośnienie może być z najwyższej półki, ale powiedzmy sobie szczerze, bawiąc się za kierownicą takiego samochodu nie chcemy słuchać Michaela Jacksona tylko układu wydechowego. Konstruktorzy mieli to na uwadze, dlatego zadbano o rasowy pomruk, którym delektowałam się za każdym razem, kiedy dociskałam gaz. Już po kilku minutach spędzonych w jego wnętrzu wiedziałam, że ta maszyna jest jak czekolada „z okienkiem” – możesz smakować go bez końca. Jego cena to ponad pół miliona złotych. Jest to zatem propozycja jedynie dla wybranego grona klientów. „Wyglądaj bosko w każdym wieku” – mawiała Anna Dello Russo. Zza kierownicy tego samochodu będziesz.

    Leave Your Comment

    Your email address will not be published.*